Moje eksperymanty w kuchni zaczeły
się już w gimnazjum. Z koleżankami nakręciłyśmy
filmik na WOS (wiedza o społeczeństwie) – teraz nawet nie wiem
czy jeszcze ten przedmot istnieje. Zrobiłyśmy tort sachera. Nie
wymieszałyśmy ciasta dokładnie i podczas przekładania do foremki
okazało się, że na samym spodzie została mąka. Wszystkie
wybuchnęłyśmy śmiechem i próbowałyśmy uratować sytuacje. Tork
wyszedł całkiem smaczny. Wnioskując miałyśmy niezłą zabawę a
nauka nie poszła w las.
Obecnie w domu również
eksperymentuje, rzadko przygotowuje taką samą potrawę. Często
sama chcę coś wypróbować np nowy produkt (w tym przypadku
spirulina) lub chcę zrobić coś z niczego (diety eliminacyjne).
Większość dań okazuje się sukcesem jednak niekiedy kończą się
klęską. W tym wypadku faszerowana kuskusem cukinia. Dodatek
spiruliny dodał jej rybiego posmaku a podprażone ziarna słonecznika
chrupiącą konsystencję przez którą miało się wrażenie, że
gryziesz ości...
Porażka? Tak, jednak przełknęliśmy
ja wspólnie. Chociaż nawet z ketchupem było ciężko. Współczułam moim domownikom... Ważne by
wyciągnąć wnioski, dostrzec błędy i nauczyć się czegoś
nowego.
Wierzę na słowo , że tak okropnie smakowało, jestem bardziej przyzwyczajona, że to co robisz bardzo mi smakuje.....muszę jednak przyznać, że faszerowana cukinia adekwatnie wygląda do opisu smaku... ...Na szczęście obok są piękne pomidory i kwiatek...
OdpowiedzUsuńNie chce się tutaj wymądrzać, ale sama wiesz najlepiej, że to właśnie z porażek się najwięcej uczymy a nie z sukcesów...